Posty

7.

Obraz
Zjedli wspólnie śniadanie, co stało się już ich małym rytuałem, i rozstali się pod blokiem, odjeżdżając w dwóch przeciwnych kierunkach, by dopiero za trzy godziny spotkać się w firmie. Na miejsce dotarła po kilkudziesięciu minutach i chwilę później szła korytarzem za tą samą kobietą co ostatnio. Delikatnie zapukała w drzwi pokoju Chojnackiej. Weszła do środka, posyłając ciepły uśmiech dziewczynie. – Cieszę się, że się odezwałaś. – Wejdź... Napijesz się czegoś? – zaproponowała niepewnie. – Herbaty? Zimno jest okropnie. – Usiadła w fotelu, obserwując dziewczynę krzątającą się po pokoju. – Całkiem tutaj przytulnie... – Nie jest źle... – uśmiechnęła się blado. Wydawała się być tym razem dużo spokojniejsza. Chociaż gdy tylko usiadła naprzeciwko drobnej brunetki, natychmiast uciekła przed jej spojrzeniem. – Tam... potem jest bardzo trudno, prawda? – Trudno – powoli przytaknęła. – Ale można się do tego znowu przyzwyczaić – uśmiechnęła się ciepło. – Potrzeba czasu, ale... w k

6.

Obraz
Część miała być już dawno, ale jak zwykle internet sobie poszedł i nic nie wyszło. Jest chyba jeszcze krócej niż zwykle, ale ta część taka po prostu musi być, kolejne "rzeczy" musiały zostać na następny raz. Tym samym też nic nowego się nie dzieje, no ale... kiedyś Wam wynagrodzę :) Zanim w końcu zaczniecie czytać jeszcze kilka ogłoszeń parafialnych...  Po pierwsze chciałam Was prosić o zostawienie kilku słów od siebie na dole. Można marudzić do woli ;D Zawsze lepiej się pisze, kiedy jest jakiś odbiór. A wiem, że zaglądacie! Nie możliwe, by trzy osoby "nabiły" ponad dwa tysiące wyświetleń... Śmiało! :) A teraz... chciałam Wam coś pokazać. Długo się zastanawiałam, ale doszłam w końcu do wniosku, że skoro jest, to pokażę. Chcę Was zaprosić w dwa miejsca. Pierwsze to mój blog grafikowy (  http://house--of--art.blogspot.com/  ) Ostatnio pojawiły się tam dwa posty z Kasią i Marcinem :) Drugie miejsce to yt. Tam też pojawiło się KM . Jeden z kilku:    W

5.

Obraz
Wymęczyła mnie ta część, oj wymęczyła... Ale w końcu jest. I mam nadzieję, że jednak nie taka zła? Przez kilka kolejnych dni cała ich uwaga skupiła się na firmie. Chodakowski przygotowywał się do podpisania dużego kontraktu. Jeżeli wszystko się uda i za kilkanaście miesięcy odda całą inwestycję, jego pozycja w firmie znacznie się wzmocni. Chociaż jemu przede wszystkim zależało, by udowodnić ojcu, że da sobie radę. By pokazać Kaśce, że potrafi być odpowiedzialnym człowiekiem. Od kilkudziesięciu minut raz po raz przechodziła korytarzem. W końcu, kiedy za którymś razem minęło ją w końcu dwóch mężczyzn w eleganckich garniturach, podeszła do drzwi z tabliczką prezes . Zapukała i nacisnęła klamkę. Rozejrzała się po wnętrzu, nie zauważając nigdzie Marcina. Dopiero po chwili dostrzegła go na niewielkim balkonie. – Przeziębisz się! Chodź tutaj! – To ty... – odwrócił się gwałtownie w jej kierunku. – Kaśka... – podszedł do brunetki wpatrującej się w niego wyczekująco – mamy to! –

4.

Obraz
 – Marcin? – Wychodząc z salonu, spojrzała zaskoczona na chłopaka. – Co ty tu robisz? – Wróciłem do domu? Trochę entuzjazmu – uśmiechnął się i musnął jej usta. – Myślałam, że na dłużej przepadniesz u Pawła – wzruszyła ramionami i przeszła do kuchni, gdzie wstawiła wodę. – Chcesz kawy? – Chcę... – Stanął obok niej, opierając się plecami o szafki. – Jak spotkanie? – Marcin. – Spojrzała na niego tylko przelotnie i otworzyła szafkę, by wyjąć dwa kubki. – Przecież pytam tylko jak. – Trudno. Ale w porządku – odpowiedziała po chwili, zalewając kawę wrzątkiem. Zaraz potem zabrała swój kubek i wróciła na kanapę. – Pójdziesz znowu? – Pójdę – od razu przytaknęła pewnie i chwilę później sięgnęła po książkę leżącą na stoliku. – … – Po chwili bez słowa usiadł obok niej. Kątem oka zerkał co jakiś czas w jej lekturę. – Kaśka... jak się czujesz? – zapytał po chwili, starając się, by zabrzmiało to tak po prostu. – Co? O co ci chodzi? – spojrzała na chłopaka, uśmiechając się mi

3.

Obraz
Kilka dni później. – Niech to szlak! – Zamknął segregator i wściekły rzucił na biurko. Od kilkudziesięciu minut próbował znaleźć jedną fakturę. Dałby sobie rękę uciąć, że jeszcze wczoraj, gdy przeglądali wszystko z Kasią, była na miejscu. W końcu zrezygnowany sięgnął po komórkę. – Gdzie jest faktura od Szymkowiaka za... – zaczął od razu gdy tylko odebrała, ale nawet nie pozwoliła mu dokończyć. – Marcin. Nie mogę, muszę wyłączyć... – Poczekaj. Ale gdzie jest? – … – Westchnęła. – Zielony segregator... – Zielony? – Rozejrzał po biurku. – A nie niebieski? – Zielony, Marcin. Paa. – Pa... – odsunął telefon od ucha i jeszcze raz ogarnął wzrokiem biurko. – No zielony, no. *** Kręcąc głową, rozłączyła połączenie, wyłączyła telefon i po chwili zawahania, biorąc głęboki wdech, weszła do budynku. Tuż za drzwiami oddała komórkę i ruszyła za wysoką szatynką. – To tutaj... – Kobieta zatrzymała się przed jednymi z drzwi i spojrzała przelotnie na Mularczyk, po czym za

2.

Obraz
Miało nie być nic w ten weekend, ale jednak. I nawet grafika się pojawiła :) Zapraszam! Chociaż ciągle mam wrażenie, że nie każdy tu końca jest sobą...  – Marcin, pospiesz się. Już jesteśmy spóźnieni. – Zakładając szalik, spojrzała wyczekująco na chłopaka. – Już... już idę... – Sięgnął jeszcze jedną ręką po kanapkę, podczas gdy drugą starał się wsunąć dokumenty do teczki. – Mm, a wysłałaś wczoraj te faktury Dębskiemu? – Spojrzał w kierunku brunetki kątem oka. – Co? Dębskiemu... Tak, wysłałam. Daj to, chodź... – Czekaj, Kaśka. Jestem prezesem, możemy się spóźnić. Powiesz mi w końcu co się stało? – Zatrzymał ją w ostatniej chwili, gdy chciała wyjść z mieszkania. – Nic. Marcin, chodź. – Kaśka. Nawet ja umiem zauważyć, że coś się stało. Więc? – … – Westchnęła tylko, przymykając oczy. – Nic. Porozmawiamy wieczorem? Jesteś prezesem i na spotkanie z Kalickim nikt za ciebie nie pójdzie. – Odetchnęła z ulgą, zamykając za sobą drzwi. *** Siedziała na łóżku w niewi

1.

No i stało się. Chociaż zupełnie nie jestem pewna tego co robię.  Nie chcę od razu mówić na wstępie z czym tutaj będziecie mieć do czynienia, bo chyba lepiej dla tego opowiadania będzie jeśli powoli będzie się rozwijało. A z drugiej strony też nie jestem jeszcze pewna jak dalej się to wszystko potoczy. I czy... w ogóle się potoczy.  – Cześć. – Brunetka usiadła przy barze i nachylając się, musnęła policzek Zduńskiego. – Ziiimno! – Naciągnęła na dłonie rękawy swetra. – Zrobisz mi kawę? Albo nie... Czekoladę. – Uśmiechnęła się. – Się robi. – Odwzajemnił gest. – A nie pracuje się o tej porze? – Pracuje... Szef wysłał mnie z papierami tu niedaleko no i... dał wolne. – Wzruszyła ramionami. – Szef – zaakcentował odpowiednio wypowiadane słowo i postawił przed nią kubek. – Mogę cię o coś zapytać? – Mhm. Pytaj? Mmm, pycha. – ... – Uśmiechnął się i w końcu zaczął. – Jest w porządku? Nie powinienem się wtrącać ale nie raz tu z nim gadałem i... wiem jak mu na tobie zależy. – W